4/06/2022

Zajrzyj tu czasem... ja tu będę...

Jestem! Przerwa trwała trochę za długo, trochę się przeciągała, ale była mi potrzebna. Jak już wspominałam nie raz i nie dwa - moje problemy ze wzrokiem przysłoniły wszystko inne - i dosłownie i w przenośni.
Choroba zmieniła bardzo dużo - moje podejście do codziennych spraw, moje spojrzenie na przyszłość, odwrócili się ode mnie niektórzy znajomi. Smutne to, jednak pozwoliło mi dostrzec kto tak naprawdę zasługuje na moje zaufanie, na poświęcenie mojego czasu. Choć jednocześnie zamknęło mnie w sobie jeszcze bardziej, wycofało mnie z życia na dalszy plan. Wszechobecna pandemia skrzętnie pozwolił mi na dużo - tak znienawidzona przez wszystkich mi pozwala na bycie "niezauważoną".

Dwa lata milczenia tu...Dwa lata ciszy i braku "blogowego pulsu", więc czas na konkrety...



Czy planuję jeszcze prowadzić bloga?


O tak! I tylko dlatego jest ten wpis. Wiele razy próbowałam, zaczynałam a po chwili stwierdzałam, że to jeszcze nie ta chwila, nie ten czas. Teraz też nie mam 100% pewności, jednak czuję się silniejsza, gotowa na powrót. Zdecydowana. Trzymam za siebie kciuki i nikogo o nie nie proszę bo już wiem, że ta kwestia, kwestia blogowania, bycia w social mediach zależy tylko ode mnie.
Brakowało mi blogowania, brakowało mi pisania, brakowało mi tej nutki radości którą daje blog.
Jeśli chcesz dołożyć im jeszcze szczyptę uśmiechu zaglądaj tu czasem, komentuj, pisz. Po prostu bądź. Ja będę!

Czy z moim zdrowiem już w porządku?


Nie. I już nigdy nie będzie. Mam cukrzycę, z którą trzeba nauczyć się żyć. Do tej pory nie wynaleziono na nią leku, który sprawia, że zniknie. I pewnie jeszcze przez lata takowy nie powstanie. Jednak nie ona jest moim największym utrapieniem. Ona była przyczyną najgorszego. Główną moją zmorą jest retinopatia cukrzycowa (DME) a dokładniej Retinopatia cukrzycowa ze wspólną czwartą częścią.
Brzmi fachowo, ale nie pytajcie mnie o "wspólną czwartą część" - do tej pory nie mama pojęcia  co znaczy.
Zaczęło się niewinnie. Najpierw wspomnę, że nie wiedziałam, że mam cukrzycę. Byłam akurat u rodziców i siedziałam przy stole i nagle bum! - jakby mi coś wpadło do oka, jakby czarny paproch. Przemyłam oko a to dalej siedziało, nie chciało wylecieć.
I zaczęły się wycieczki po lekarzach. Oczywiście najpierw lekarz rodzinny i skierowanie do okulisty, okulista #1 nie wiedział co mi jest, jednak celnie skierował na badanie krwi pod kątem cukrzycy i jednocześnie wystawił skierowanie na angiografię fluoresceinową. A potem poszło lawinowo kolejne badania, kolejni lekarze, kolejne zabiegi. OCT, witrektomia, fotokolagulacja lasorowa..Ale o tym w innym wpisie...Długim wpisie!

Czy choroba oczu pozwala na pracę zawodową?


Tak. Na koniec 2019 dostałam jednak wypowiedzenie z poprzedniej pracy. Byłam załamana, bo nie wiedziałam wtedy jeszcze co z moim wzrokiem będzie, czy uda się zahamować rozwój itp. Ale teraz z perspektywy czasu stwierdzam, że to dobrze, że już tam nie pracuję i mam nadzieję, że nigdy już nie trafię w swoim życiu na taką osobę jaką jest moja była szefowa. Teraz współczuję osobom które moją z nią jakiekolwiek współprace i kontakty zawodowe.
Pracowałam tam do końca stycznia, w lutym przeszłam operację oka a w kwietniu rozpoczęłam pracę w nowej firmie. Fizycznie było ciężej, psychicznie - wszystko zależało od dnia i humoru danego kierownika. Po 8 miesiącach miałam wypadek w pracy - złamałam rękę w łokciu i na prawie pół roku znów byłam "wyjęta" z pracy zawodowej.  Pod koniec zwolnienia znalazłam ofertę pracy, która wydawała się być tą, która będzie mi odpowiadała.

A poza chorobą to co ze mną?


Żyję. Tak po prostu. Tak, jak wspomniałam powyżej - pandemia pozwalała mi przetrwać, pozwalała bym niezauważona i we własnym tempie pogodziła się z tym co jest. Nigdzie nie wyjeżdżałam, bo po pierwsze wcześniej też nie wyjeżdżałam a po drugie większość ludności nie wyjeżdżała. Kontakty ze znajomymi ograniczone są do minimum.  W sumie tak piszę jakbym popierała wszystkie obostrzenia, wszystkie zakazy i byłą zadowolona, że jest koronawirus i ogólny lockdown. Nic bardziej mylnego! O nie! Nie cieszył mnie fakt, że większość ludzi żyje w strachu - o zdrowie swoje i rodziny, o swój biznes, pracę, przyszłość.  A teraz jeszcze wojna za naszą wschodnią ścianą...


Na drugi plan zeszło prawie wszystko - i niezbyt dobrze się z tym czuję, jednak wiem, że MUSI być lepiej i powoli staram się skupiać na rzeczach, którym poświęcałam zbyt mało czasu, zbyt mało uwagi.

Zajrzyj tu czasem... ja tu będę...


3 komentarze:

  1. Witam Cię serdecznie. Życzę dużo zdrowia i motywacji do pisania. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy i pomysłowy blog. Na pewno będę zaglądał.

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie jakiś ślad - dzięki niemu łatwiej trafię do Ciebie.

Reklamy, komentarze typu "obserwujemy?" etc - na to nawet nie wysilaj klawiatury.

Copyright © 2014 Mix Of Life... , Blogger